Metall |
Wysłany: Śro 11:55, 10 Paź 2007 Temat postu: |
|
Witaj BanaN,
Właśnie uświadomiłeś mi, że J. Korwin-Mikke (prawie jak Jej Królewska Mość - JKM) prócz bycia smiesznym, wręcz komicznym, i pajacowaniem jak klown w cyrku jest jeszcze po prostu żałosny i wzbudza politowanie (ewentualnie zgrozę, zależy z jakiego punktu się na to patrzy). Jego (pseudo)teoria posiada co najmniej takie same cechy jak on sam.
Co do polityków to twierdzę, że oni głupotą nie tyle się zarażają, co głupek głupka przyciąga do głupka. Wiadomo, razem raźniej i weselej. |
|
BanaN |
Wysłany: Śro 10:51, 10 Paź 2007 Temat postu: Korwin-Mikke i jego błyskotliwa teoria... |
|
"Kandydat na posła Janusz Korwin-Mikke, koalicjant Romana Giertycha, ogłosił, że w klasach integracyjnych dzieci zdrowe przejmują schorzenia od chorych. Potem powiedział niepełnosprawnej dziewczynce, że nie puściłby swojego dziecka do klasy z dziećmi niepełnosprawnymi.
Tą wyjątkowo niesmaczną scenę z prawyborów we Wrześni opisał "Dziennik". 7 października na mównicy pojawił się Janusz Korwin-Mikke. Jego wystąpieniu przysłuchiwali się mieszkańcy i politycy innych partii szykujący się do swoich wystąpień. Wśród nich była działaczka Partii Kobiet wraz z nastoletnią córką, która od kilku lat porusza się na wózku inwalidzkim. Kiedy Korwin stwierdził, że nie życzy sobie, by jego dziecko chodziło do klasy z niepełnosprawnymi, kobieta podeszła do niego. Powiedziała żeby spojrzał w oczy jej córce, która chodzi do klasy integracyjnej i powtórzył swoje opinie. I on to zrobił. Podszedł i powiedział tej biednej dziewczynce w twarz, że on swojego dziecka nie puści do jednej klasy z dzieckiem niepełnosprawnym. Bo zarazi się niepełnosprawnością - opowiada świadek zdarzenia Łukasz Nanczas, polityk SLD.
Sam Korwin-Mikke wydarzenie opisał na blogu. "Podleciała do mnie jakaś narwana Partyjna Kobieta i zaczęła mnie ciągnąć do stoiska Partii Ekshibicjonistek, żądając, bym podszedł do ich namiotu i powiedział to w oczy jej córce, siedzącej na wózku inwalidzkim. Poszedłem. Powiedziałem. Była to miła panienka, bardzo inteligentna na oko".
Janusz Korwin-Mikke na pytanie dziennikarzy "Dziennika", czy powiedział niepełnosprawnej dziewczynce, że nie posłałby dziecka z nią do klasy, odpowiedział: Swojego dziecka bym nie posłał. Oczywiście, że nie. Dlatego, że jeśli ja sam się jąkam i przebywam z człowiekiem, który się jąka, to ja zaczynam się jąkać jeszcze bardziej. Nie uważa też, że skrzywdził dziewczynkę. Ja z tym dzieckiem rozmawiałem i bardzo miło nam się rozmawiało, dopóki jej matka nie przerwała - stwierdził. To rodzice powinni decydować, do jakiej klasy poślą swoje dziecko, a nie jacyś faszyści z SLD."
Cytując tytuł jednego z wątków Tamary - A to Polska właśnie... Nic dodać nic ująć, żyjemy w intelektualnym ogonie świata...
Czytając tę notkę naszła mnie ciekawa konkluzja... Może Janek ma trochę racji i niektóre cechy osobowości są zaraźliwe, jak np głupota? Wystarczy spojrzeć na środowisko polskich polityków, głupek pogania głupka a im więcej takich delikwentów jest w obrębie danej partii tym ten proces szybciej postępuje... Idąc dalej tym tokiem myślenia. Skoro politycy zarażają się skutecznie głupotą między sobą to co stoi na przeszkodzie żeby przeszła na ich wyborców a później rodziny?
Parafrazując Janka : nie życzę sobie, by moje dziecko chodziło do klasy z dziećmi polityków, bo jeszcze się głupotą zarazi... |
|